Cześć wszystkim...
Dawno nic tu nie było, raczej nie będzie. Wiem też, że nikt już tu raczej nie wchodzi. Mimo, że nikt tego nie zobaczy to muszę gdzieś się rozpisać, bo psychicznie chyba nie dam rady...
Wszyscy raczej orientują się, co się stało i chyba każdy z nas jest zszokowany śmiercią Jonghyuna. Cały czas myślę, że to fake...
Wczoraj nawet nie dotarło to do mnie. Nie wierzyłam, że Kim Jonghyun, członek SHINee, ten Jonghyun z SHINee umarł... niemożliwe a jednak...
Osobiście popłakałam się. Popłakałam się, gdy zobaczyłam milion postów na twitterze od fanów, którzy przeżywają tą śmierć równie mocno, nawet bardziej.
Gdy przyjęłam już do świadomości, że Jjong odszedł, poczułam jakby coś we mnie umarło. Czuję pustkę, jakby ktoś odebrał mi część mnie. Owszem, Shawolem nie jestem już dawno, jednak to dzięki SHINee weszłam w środowisko Kpopowe. Dzięki nim zawiązałam super znajomości i przyjaźń. To dzięki nim moje życie stało się lepsze i bardziej kolorowe. Mimo, iż nie stanuję ich tak bardzo to gdzieś w głębi serca pozostaną dla mnie ważni, wyjątkowi na swój sposób...
Czuję sentyment i żal, że nie dokończyłam tej historii tutaj (która i tak była denna, but nevermind). Chciałam tylko wypisać się, żeby poczuć jako-taki spokój oraz jakoś zakomunikować osobom, którym świat zawalił się po stracie tak wspaniałej osoby, jaką był Jonghyun, że nie są sami i wspieram je całym sercem.
Przez ostatnie kilka lat nie wiedziałam, co się dzieje, nie byłam nimi zainteresowana. I wiecie co? Czuję się okropnie, czuję się winna. Raczej nic bym nie zrobiła, nic bym nie zmieniła bo przecież jestem obcą osobą. Jednak czuję wyrzuty sumienia i będę je mieć raczej przez dłuższy czas...
Nie jestem w stanie sobie wyobrazić z jak głęboką depresją zmagał się Jonghyun, gdyż zawsze widziałam go uśmiechniętego... na samą myśl, że sobie już nie poradził, chce mi się ryczeć...
Żałuję, że nie mogłam w żaden sposób mu pomóc ani że nie mogę cofnąć czasu, może ktoś by dał radę, może stałoby się coś, dzięki czemu Jonghyun chciałby dalej walczyć...
Niestety czasu nie cofniemy. Jednak Jonghyun nadal jest między rodziną, przyjaciółmi i fanami. Będzie żył tak długo, póki ktoś będzie o nim pamiętać i nosić w sercu. Dlatego proszę, wspominajcie go jako wspaniałego mężczyznę, wrażliwego człowieka i niepowtarzalnego artystę, ponieważ na to zasługuje.
Nie wierzę w konkretnego Boga, dlatego nie rozmyślam, czy Jonghyun pójdzie do nieba za dobre uczynki czy do piekła za samobójstwo. Nie uważam, że człowiek powinien sądzić drugiego człowieka przez to, że nie wykorzystał swojego życia. On był zbyt dobry i kochany. Wierzę, że jakaś wyższa siła, ktoś gdzieś przyjął go, aby dobrze się nim zająć. Na pewno jest gdzieś, gdzie jest naprawdę szczęśliwy, bez żadnych zmartwień i smutków.
Doszły mnie również słuchy, że dużo fanek również popełnia samobójstwa ze względu na śmierć Jonghyuna. Kochani, nie tędy droga. Jeśli czujecie cierpienie z powodu odejścia Jjonga to pomyślcie, że to samo odczują Wasi najbliżsi. Mam świadomość, że depresja czy inne zdzierstwo nie jest łatwe do pokonania i osoby dotknięte tym nie mają łatwo, jednak proszę, spróbujcie walczyć. Jeśli macie taką możliwość, zwróćcie się o pomoc do kogoś bliskiego i zaufanego. Jeśli takiej osoby nie macie, istnieją numery, na które możecie zadzwonić, na pewno pomoc otrzymacie. Nikt nie zasługuje na takie cierpienie, każdy z nas tutaj zasługuje na życie satysfakcjonujące daną osobę.
Dziękuję za uwagę i ściskam Was bardzo mocno!
I trzymaj się, Jonghyun. Mam nadzieję, że teraz naprawdę jesteś szczęśliwy ♥
P.S. Wybaczcie za chaos w tej wypowiedzi, piszę, mając mętlik w głowie po tym wszystkim.